Friday, April 27, 2012

Patrzę sobie trochę w tv... Akurat leci film z Jackie Chanem :D Wczoraj widziałam się z Allem, byłyśmy na długim spacerze po lesie, przy okazji porobiłyśmy zdjęcia, a później u mnie na dużej kawie i waflach ryżowych :) Miło. Dziś zrobiłam za to pyszną zupę krem z cukinii, mniam, a także onigiri. Będą w sam raz na jutrzejsze hanami pod naszą skromną wiśnią i prawdopodobnie niedzielny wypad do Rzeszowa na ciąg dalszy misji znalezienia sobie idealnej sukienki ^^


Co poza tym ..? Mam trochę tego w głowie, setki niepoukładanych do końca myśli i brak pomysłów, by niektóre z tych skomplikowanych rozwikłać. Nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem, jak wszystko wyrazić... Po prostu chcę, żebyś był obok.



運命に信じていますか?僕は信じていますだから。
遠い未来にも、明後日も、どんなにときも、いつかまた会うに信じ続ける。

Tuesday, April 24, 2012

Yo. Widzę, że blogspot się pozmieniał i mnie denerwuje o.O Ale cóż, może się przyzwyczaję... 
Obecnie siedzę i patrzę troszkę w tv. Zaczął lecieć jakiś katastroficzny film, a przynajmniej miałam nadzieję, że taki jest, a nagle z pod ziemi wychodzi jakiś potwór, czy cholera wie co... No litości, aż mi się odechciało oglądać.
Ogólnie, to wiele rzeczy się pozmieniało. Niekoniecznie u mnie, no ale. Widziałam się w piątek (?) z Donią, w końcu :) Fajnie, że wszystko jest w porządku. Potem razem z Madziulą pojechałyśmy do pizzerii na sałatki, które były i tak nie dobre :P A w sobotę był u nas "rodzinny" grill. Zrobiłam pyszne szaszłyki i trochę się nimi przejadłam. Atmosfera była mega wesoła! ^^ 
Wczoraj rodzinnie again pojechaliśmy spontanicznie do Rzeszowa do galerii. Obeszliśmy wszystko z zamiarem kupienia sobie czegoś na majowe wesele. Mierzyłam piękną sukienkę chyba w Zarze, ale rozmiar M był na mnie za duży, a S nie było :( Ostatecznie skończyło się na tym, że Ryj kupił sobie spódnicę, ja super wielki pierścień, a potem poszliśmy coś zjeść, tzn. oni, ja zadowoliłam się dużą kawą :D No nic, może uda się coś upolować w sobotę, w innym miejscu.
Poza tym, to ciocia Joanna jest dodatkowo nianią :D Opiekowałam się ostatnimi czasy małym Tomaszem, a od przyszłego tygodnia już regularnie :) Fajnie, mimo, że mam raczej sceptyczne podejście do dzieci. Lubię, ale zależy kiedy i jak wiele czasu z nimi spędzam. Poza tym, to unikam jak ognia :P Tak czy inaczej swoje będę kiedyś mieć, tzn. nasze będziemy mieć, o!
No dobrze... Może zdążę pobrać sobie jeszcze film i obejrzeć coś ciekawszego niż oferowane pierdoły w telewizji :P
Oyasumi.

Wednesday, April 11, 2012

I po świętach...

Jak Wam minęły święta ? Mi całkiem dobrze, spokojnie. Mimo, że ciasta kusiły samym widokiem, starałam się zachować umiar i na szczęście dałam radę i kontynuuję do tej pory swoją dietę :P W niedzielę Ryjek zrobiła sobie małą imprezę. Ja, niepijąca dołączyłam do nich jedynie na czas trwania filmu, a akurat leciało Dirty Dancing... Cóż za piękności, aż się rozmarzyłam ;) W poniedziałek za to odwiedził mnie Paweł. W końcu! Wepchnęłam w niego ciasta, sałatkę... Biedny :P Ale przynajmniej mieliśmy trochę, choć niewiele czasu, żeby sobie pogadać. Rozmowa z nim zawsze podnosi mnie na duchu i sprawia, że odkrywam przed sobą nowe możliwości. 
Obecnie, po świętach wszystko wróciło do normy... Rodzice wrócili do domu, moje poranki, popołudnia i wieczory wyglądają znów tak samo: kawa, sprzątanie, kawa, robienie obiadu, kawa, sprzątanie, trening, wieczorny jogging... 
Poniżej zdjęcia, jeszcze świąteczne.


Ostatnio nachodzą mnie dziwne myśli. Niby wszystko jest w porządku, jednak są wieczory, noce, gdy płaczę w poduszkę, mając ochotę jak najszybciej stąd uciec... To jak się czuję, jest podłe, z każdym dniem nie zbliżam się do tego, czego pragnę. Czas się zatrzymał, a ja stoję w miejscu, nie wiem, co robić. Jeszcze w tamtym roku wyczekiwałam z utęsknieniem lipca, wiedziałam, miałam plany, wierzyłam w nie i przede wszystkim dlatego się udały. A teraz ? Teraz nawet nie wiem, co będę robić jutro... Chciałabym rzucić wszystko, wsiąść w samolot i po prostu się tam znaleźć, w moim miejscu na świecie, przy Tobie. Nic nie jest takie proste, na jakie czasem wygląda. Najbardziej się boję tylko tego, że mimo wysiłku, który w to wszystko włożę, mimo tak długiego czasu, będzie już za późno... Wiem, że muszę coś z tym zrobić, przemyśleć to nawet i milion razy i sprawić, by wszystko znów poszło po mojej myśli.

Tuesday, April 03, 2012

J.

It's You, it's You, it's all for You... Everything I do (...)
Heaven is a place on earth with You.

AddThis