Monday, December 24, 2012

優しくって少しばか

Aloha. Nie pisałam prawie miesiąc... Niewiele się zmieniło, no chyba, że niektóre rzeczy na gorsze. Jednak nie chcę się tu akurat dziś zbyt przesadnie użalać. W końcu mamy święta, na które tak czekałam, aby móc wreszcie odpocząć od wszystkiego, posiedzieć w domu, oraz spotkać się z bliskimi osobami, których dawno nie widziałam. Wszyscy zostali obdarowani prezentami, a na stole jest zbyt duża ilość jedzenia, które tylko się prosi, by je skosztować. Jak nic, będę o kilka kilogramów do przodu -.- Nowy Rok będziemy celebrować kolejny raz z rzędu w domu, w moim pokoju, czyli Welcome to our party. Troszkę w innym składzie niż ostatnio, ale myślę, że to będzie epicka noc :P
Okay. Czas się rozstać. Nie dodaję żadnych aktualnych zdjęć, gdyż nawet nie mam najmniejszej ochoty ich sobie robić.
メリークリスマスBye ;)



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------





葉ちゃんお誕生日おめでとうございます!

いつもあなたの顔に笑顔をしてください。:)

Monday, November 26, 2012

my mr. Cool

Days. Spędziłam wczorajsze popołudnie i siebie w domku. Pies mnie ładnie przywitał i przy okazji z tego szczęścia podarł mi rajstopy. Ale nie potrafię być na niego zła. Rano spał ze mną na łóżku :) Dziś załatwiłam prawie wszystko, co chciałam i już jestem w Rzeszowie. Mam trochę leków i antybiotyki na 3 miesiące. Wszystko, byle do marca się poprawiło, a najlepiej zniknęło. 
Jutro na 11 h do pracy, środa wolna, czwartek znowu do pracy... I tak mi zlatują dni, tygodnie, miesiące. Na razie cieszę się, że tu jestem. Staram się szukać tutaj rzeczy, które przez jakiś czas zajmą moje myśli i przyniosą odrobinę radości. Wspaniałe jest to, że są przyjaciele, lecz mimo to, w środku człowiek czuje się zupełnie samotny...
Muszę się przygotować do ważnej rzeczy... Na razie nic nikomu nie powiem, ale jest to dla mnie coś, czego naprawdę pragnę i chcę robić :)

Uciekam. Bye.



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------





大ちゃんお誕生日おめでとう!

いつも自分の夢を信じてください。そして、決して自分を変えないで。
好きだ。がんばって、ね。


Wednesday, November 07, 2012

cosmos

Źle. Nie podoba mi się to, co się dzieje dookoła. Wszystko mi się nie podoba. Choć nie powinnam, to obwiniam się o rzeczy, na które nie miałam i nie mam wpływu. Nieważne. Tutaj lubię moją samotność. Ostatnio nie potrzebuję rozmów, towarzystwa. Wystarcza mi muzyka, moje myśli, czasami przerażające i świadomość, że jesteś gdzieś tam daleko. Jednak to, że tęsknię jak nikt inny na świecie nie zmieni niczego...

君がいれば、何も怖くはない。



“I don’t believe it’s about whether You can bring happiness or if You can’t. 
It’s about whether You believe You can or not.” 
- I love Your words, Your beautiful words...


Zmiana tematu. Od kilku notek wciąż powtarzam to samo i w końcu całkiem zacznę mieć siebie dosyć.
Długi weekend wraz z rodzicami, Ryjkiem i Prockiem spędziliśmy rodzinnie w Oławie. Fajnie było znów wszystkich zobaczyć :)
Niedługo przyjdzie kolejny rok, znów się będę czuła, jakbym miała zaczynać wszystko od początku. Jedynie czymś, co zostanie we mnie niezmienne są i będą od lat te same uczucia...

Dziś mam wolne w pracy. Niestety fakt, że o godzinie 22 muszę iść tam na zebranie pracownicze, wcale mnie nie cieszy... Tym bardziej, że rano muszę wstać, bo jeden dzień wolnego to już za dużo.

Bye.

Tuesday, October 30, 2012

two

Cześć. Dawno nie pisałam. Szczerze, to nie miałam ochoty pisać znowu o tym samym... Chociaż czuję, że dziś zrobię to samo.
W sobotę zrobiliśmy imprezę Halloween. Było dużo muzyki, śmiechu, picia i idiotów w przebraniach. Jutro jedziemy rodzinnie razem z psem do Oławy. Czeka nas kilka godzin drogi, ale warto je przejechać, by móc się zobaczyć z bliskimi :) Każde kilometry warto jest przebyć, by choć na chwilę poczuć szczęście...
Mnie obecnie (choć chyba to już normalny stan rzeczy) denerwuje wszystko i wszyscy. Mam dosyć otaczającego mnie świata i ludzi, chociaż prawdę mówiąc to są wyjątki. Gdybym mogła w jednej chwili znaleźć się za pomocą jakiejś magii, albo czegokolwiek innego na drugim końcu świata, zrobiłabym to bez najmniejszego wahania! Teraz pozostało mi tylko wyczekiwanie marca, a potem kwietnia i zatracanie się w pracy...



君を連れ去りたい、胸が叫ぶから。。。
I need You. I need You. I need You.

Monday, October 15, 2012

きみのまぼろし

'floating and disappearing an illusion of You.
although I reach out my hand chasing You and embrace You,
You break apart like a sand...'



Codziennie to samo. Czasem gorzej, czasem lepiej - to jedyne zmiany. Od początku mam dość, ale ilekroć próbuję coś z tym zrobić, kończy się tak, jak zawsze. W środku mnie jestem tak zagubiona, że momentami pozostaje tylko płacz i ciągłe myśli. Jeśli wiecznie mam tak trwać, to po cholerę mi to wszystko ? Zamykam oczy i powiew, zapach wiatru przypomina mi chwile, kiedy nawet wtedy, gdy nie wszystko układało się tak, jak miało, to byłam najszczęśliwszą osobą chodzącą po świecie. Ile bym dała, by móc wrócić... Ciągłe czekanie i strach, że coś, czego nie chcę może okazać się bolesną prawdą. Chcę znowu, choć na moment znaleźć się w tamtym miejscu, w tamtym czasie, chcę znów zobaczyć Twój wzrok, który sparaliżował mnie do tego stopnia, że nie mogłam powiedzieć ani słowa. Chcę móc znowu błąkać się tymi ulicami, chcę móc Cię szukać, chcę móc być bliżej gwiazd i czekać na cud pod Sky Tree. Nie zapomniałam. To wszystko siedzi we mnie tak głęboko, że nigdy nie zapomnę... Nie chcę nic, dopóki znów tego nie poczuję.



Tuesday, October 02, 2012

loneliness, loneliness everywhere

Cześć. Wróciłam z kręgli i przejadłam się właśnie dużym kawałkiem ciasta kokosowego. Czasem muszę sobie trochę osłodzić w jakiś sposób życie. Nie zależy mi. Tutaj, chyba na niczym. Dlatego robię to, na co mam ochotę i często mam wszystko i i wszystkich w dupie. Wymagam od siebie dużo i zwykle zaharowuję się jedynie w pracy, bo wiem, że to mi pomoże w jakiś sposób przetrwać te miesiące i pomoże potem uciec "w nieznane". Myślałam, że dni w których tęsknię jak szalona, są już rzadkością, może nawet przeszłością... Ale w tym temacie nic nie uległo zmianie. Moje serce wciąż należy tylko do Jednej osoby. Jak bardzo można się bać ? Jak bardzo można się martwić ? Boję się o przyszłość, boję się o to, jakie wieści przyniesie jutro, boję się, że okrutny los nagle ukradnie mi to, co dla mnie najcenniejsze, nigdy nie mogąc tak naprawdę w pełni poznać smaku "zwycięstwa". Chcę teraz, w tej chwili przenieść się nagle na drugi koniec świata i zobaczyć Twój uśmiech, usłyszeć Twój głos... Tak bardzo tego potrzebuję, a tak bardzo nie mogę tego mieć. Nie widzę nikogo poza Nim. Nie chcę widzieć nikogo poza Nim. Czy wiara mi wystarczy ? Czy może jest jej we mnie zbyt mało ? Czasem, kiedy tak bardzo nie mam ochoty dalej egzystować, to wystarczy, że zamknę oczy - On jest jedynym powodem, dla którego wciąż mam siłę walczyć.

Monday, September 24, 2012

Mountains Tour, part II

Hey, hey, hey. Nadeszła wreszcie jesień - zdecydowanie moja ulubiona pora roku. Jest aktualnie piękna pogoda, więc oprócz na brak internetu i małą ilość godzin w pracy, to nie mam na co narzekać :) Chyba. 
Mamy cudowne, duże mieszkanie i naprawdę dobrze się nam tam żyje. Obecnie jestem w mojej wiosce, muszę zabrać ze sobą jutro "kilka" rzeczy do Rzeszowa. 
Dowiedziałam się, że mleko krowie oraz różne produkty mleczne nie są dla mnie wskazane. Dlatego oficjalnie od dzisiaj całkowicie eliminuję ze swojej diety wyżej wymienione krowie mleko i zamieniam je na ubóstwiane przeze mnie mleko sojowe, bądź ryżowe. Co prawda, ucierpi na tym zawartość mojego portfela, ale zdrowie przede wszystkim! 
Wstawiam na koniec jeszcze kilka zdjęć z gór. Mam nadzieję, że w październiku znów odwiedzimy to miejsce...









O jednej, tylko o jednej rzeczy teraz marzę. Pękło mi serce na samą myśl. Jeśli to okaże się prawdą, to wszystko dla mnie straci najmniejszy sens, nawet oddech...


「さようなら」ってこの言葉を言いられないよ。愛してるだから。

Monday, September 10, 2012

Mountains Tour, part I

Witam wszystkich po cudownie spędzonym weekendzie w górach, pełnym wysiłku fizycznego, aktywności i zwiedzania :) Wyjechaliśmy wieczorem w piątek, celem była miejscowość Tylmanowa, czyli w okolicach Szczawnicy. Zaczęliśmy od grilla, a już w sobotę z samego rana wybraliśmy się do Krościenka do parku linowego. Wraz z tatą i z Allem zdecydowaliśmy się na czerwony szlak :D Wszyscy daliśmy radę, a ja gdybym tylko mogła, to znacznie częściej korzystała bym z takiego sposobu rozrywki. Po przejściu dość długiej trasy postanowiłyśmy z Allem odprężyć się na huśtawce, która podniosła nam poziom adrenaliny chyba 5x bardziej, niż park linowy... Przypięli nas do ogromnej huśtawki, wciągnęli jakieś 20 m w górę, jak nie więcej i nagle po prostu puścili. To było naprawdę wspaniałe przeżycie! Jeżeli tylko ktoś będzie miał okazję, to niech korzysta z tego cudu, bo jest niesamowite :) Później wsiedliśmy w samochody i udaliśmy się do wąwozu Homole. Wychodziliśmy powoli na górę, podziwiając po drodze piękne widoki i robiąc zdjęcia... Schodząc w dół robiliśmy w sumie to samo :P Niestety nie zdążyliśmy wjechać wyciągiem na Palenicę, bo się okazało, że jak już wjedziemy, to musimy sami sobie zejść -.- Taa, zamykali już po prostu, a powoli się ściemniało, więc nie było sensu. Poszliśmy na obiad do jakiejś restauracji, gdzie zjadłam całkiem dobrego pstrąga i tonę sałatek, a potem na deser na gofry... Dzień znowu zakończyliśmy grillowaniem :) W niedzielę rano, pojechaliśmy do Szczawnicy, wypożyczyliśmy rowery i pojechaliśmy na Słowację do Czerwonego Klasztoru. Trasa była dość długa, a dookoła były tak piękne widoki, że aż nie mogłam się na wszystko napatrzyć :) Na Słowacji wypiliśmy kawkę, pochodziliśmy trochę, a podczas drogi powrotnej zatrzymywaliśmy kilka razy, by porobić zdjęcia. Niestety gonił nas czas i gdyby nie to, to pewnie spędzilibyśmy tam ładne parę godzin. A śpieszyliśmy się tak, gdyż był to dzień naszego powrotu do domu, a w planach mieliśmy jeszcze ściankę wspinaczkową w Nowym Sączu. No i tak po wycieczce rowerowej pojechaliśmy po nasze bagaże i udaliśmy się już w stronę domu, gdzie zahaczyliśmy o wcześniej wspomniany Nowy Sącz. Nigdy wcześniej nie miałam okazji spróbować wspinaczki po ściance, zresztą jak każde z nas. Ale mogę powiedzieć, że z całą pewnością przy każdej nadarzającej się okazji powtórzę to nie raz! Jest to kolejna rzecz warta poświęcenia czasu i sił. Wspinałam się 3 razy i dotarłam za każdym razem na sam szczyt. A zaczęłam od II levelu, haha niezła jestem ^^ Najtrudniejszy był ostatni, gdzie ściany były już przechylone i wymagało to niesamowitego wysiłku. Ale jestem z siebie dumna, bo mi się udało :) Tylko ja i tata wspinaliśmy się akurat po tej ściance. Mama z Allem zrezygnowały :P Nasza rozrywka trwała ponad godzinę, a później pojechaliśmy na rynek na obiadek i kawę. Tym razem wzięłam spaghetti ze szpinakiem, mniam :D Pochodziliśmy jeszcze chwilę po rynku. Wszystkie misje zostały zaliczone i nadszedł czas, aby wracać do domu... Ten weekend trwał zdecydowanie za krótko! Ale w planach mamy, że być może w październiku zorganizujemy sobie podobną wycieczkę... :) Wstawiam dziś kilka zdjęć, a w kolejnych notkach będę wstawiać następne...


Z parku linowego



Huśtawka z Allem

Ze Słowacji, z mamą i z tatą


I na koniec wspinaczka po ściance


Poza tym, to obecnie siedzę sobie samotnie w Rzeszowie i romansuję z O-chanem... Jutro już do pracy, a pod koniec tygodnia przeprowadzamy się do nowego mieszkania. Mam nadzieję, że dobrze będzie nam się wszystkim razem mieszkać :)
A mnie znowu dopadają mnie dziwne stany i zaburzenia...

Bye.

Thursday, August 30, 2012

love

Home, home... Wróciłam do domu. Nie wiem w sumie po co, na co, ale mi się tu nudzi. Może jakieś sobotnie zakupy mnie uratują. Natomiast za tydzień wybieramy się w góry :) Wreszcie trochę inaczej spędzę czas...
Mój J. ma dziś swoje święto... 


お誕生日おめでとうございます。世界で一番幸せ人になりてください。
大大大好きだよ!:*

If I cannot be with Him, I don't wanna be with anybody else.


Uciekam się odmóżdżyć i pooglądać jakieś pierdoły w tv.
Bye.

Tuesday, August 21, 2012

始まる夏の終わり。。。

Cześć, cześć. Właśnie zastanawiam się, czy iść spać, czy wyjść za pół godziny po Alla. Takie życiowe rozterki. Haha. Obecnie mam (aż!) 3 dni wolnego od pracy i poza tym, co muszę pozałatwiać, to nie wiem, czym się zajmę... Prawdopodobnie jutro odwiedzi nas Donia, więc myślę, że jakoś miło spędzimy czas :) Dzisiaj śpi u mnie Ryjek. Przy okazji wpieprzyła mi pół lodówki :P 

Zastanawiam się, zastanawiam... I wiem, że drugi raz już nie mogę zawrócić :)
Marzę o wczorajszym życzeniu, jak o niczym innym na świecie.

Na koniec taki mały look na uaktualnioną mnie, papieros, kąpiel i chyba jednak spać.



抱きしめた夢の中で、夢の中で息をとめた
思い出があふれだして始まる夏の終わり

泣き出しそうな空の日にも、ずっとそばにいるよ。。。

Friday, August 17, 2012

Cześć. Dawno nie pisałam. Ostatnio całe dnie spędzam w pracy. Aż mi się zaczyna śnić po nocach... Być może zamieniłam się w pracoholika, ale uważam, że to dobrze. Teraz już przynajmniej wiem, że zbliżam się powoli do tego, o czym marzę :) Dzisiejszy i wczorajszy dzień miałam wolne. Poza tym, że za dużo wypiłam, to kupiłam sobie piękną spódniczkę, kolczyki i torebkę. Jednak dalej jestem bez butów :( Przeszłam dziś Rzeszów wzdłuż i wszerz i niczego, co by odpowiadało mojemu wybrednemu gustowi nie znalazłam. Może w inny dzień szczęście mi będzie bardziej sprzyjać.
Niedawno skończyłam robić sałatkę. Z makaronem udon, tuńczykiem, nori i takimi innymi... Będę mieć obento do pracy, haha :D
Chyba nie będę pisać niczego konkretnego, bo w sumie niestety niewiele się zmienia na takie, jak bym chciała...
Teraz myślę, że czas obejrzeć coś japońskiego, a potem tylko fajka, kąpiel i oyasumi.


Czasami już tak bardzo tęsknię, że łzy same napływają mi do oczu...

Sunday, August 05, 2012

Aloha. Staram się właśnie podnieść moje cztery litery i zacząć się zbierać do całości. Myślę, żeby wrócić dziś do Rzeszowa, bo tutaj nie mam co robić. No ale... Po prostu mi się nie chcę nic robić. Tak się złożyło, że mam niestety wolne, ale do powrotu motywuje mnie to, że nie jutrzejszego poranka nie będzie mi się chciało pędzić na pociąg, a potem z torbą do pracy. Trwam jednak w nadziei, że do wieczora uda mi się :)

W piątek nieco poimprezowałam na grillu z okazji Ryjkowej 20-stki. もう二十歳、もう大人。。。:) Pandy, konspiracje i tak dalej... ^^ A wczoraj byłyśmy wraz z panną Katarzyną najpierw w 79, a potem w innym klubie. Podsumowując, to było to całkiem w porządku weekend.

Miałam dziś tak piękny sen, że znowu obudziłam się z przepełnionym radością sercem. Do tej pory czuję przy swojej twarzy dotyk Twojej. Nie mogę oprzeć się temu tak realistycznemu wrażeniu...



心のなかにはおまえのことがいっぱい。
離れても、遠くても、愛に信じたい。同じ空のしたに僕ら生きてるから。

Tuesday, July 31, 2012

Cześć. A ja znowu na krótko... Z samego rana wracam do Rzeszowa i gnam prosto do pracy na 11 godzin.
Ostatnio wydarzyło się trochę rzeczy. O niektóre nawet za dużo... W weekend odwiedził mnie znajomy Japończyk, który obecnie jest w Warszawie, ale specjalnie dla mnie przyjechał do Rzeszowa. Czekając na niego pod hotelem, zaczepił mnie z uśmiechem przystojny nieznajomy i właśnie w tym momencie usłyszałam z jego ust tak piękny komplement, jakiego bym się nie spodziewała... Naprawdę zrobiło mi się bardzo miło. No dobrze... Ze znajomym S. byliśmy na kolacji na sushi, popijając przy tym ulubioną choyę. Resztę sobotniej nocy spędziliśmy na rynku, koło 1 dołączyła do nas Ala i tak wspólnie siedzieliśmy, piliśmy, jedli i się śmiali do 6 rano. Niedziela również upłynęła w miłej atmosferze, skończyła się na kolacji w Sphinxie, kawie i spacerze po rynku. Później spędziłam trochę czasu z Ryjkami, no i w końcu trzeba było wrócić do mieszkania i pójść spać.
Dzisiaj byłam z mamą na małych zakupach i wróciłam z pięknym parasolem, koszulką i eyelinerem. Wieczorem odwiedziłam moją Donię :* Wreszcie mogłyśmy się spotkać po tak długim czasie :) A teraz chyba skoczę pod prysznic, a potem się położę, założę słuchawki na uszy i zatracę się w muzyce...



風が冷たい夜には優しく包むよ。君の笑顔が僕に勇気くれるから
。
何度だって言うよ
、君を守りたいよ
。。。



Po tym, co się się wydarzyło, po pewnych doświadczeniach i okolicznościach, których nie chcę nigdzie opisywać, po prostu mam świadomość i jestem pewna tego, co czuję. Wiem, że nie potrafiłabym całować kogoś innego bez łez w oczach i myślach dążących tylko ku jednej osobie. Nie każdemu podoba się to moje podejście, ale staram się na to nie zwracać uwagi. Szczerze, od zawsze i na zawsze, teraz mogę to powiedzieć, kocham tylko J. Nic, ani nikt inny przy Nim nie ma znaczenia. To On jest jedyną osobą, przy której chcę się codziennie budzić.

Dobranoc.

Sunday, July 22, 2012

sad come back just for a while

Hello. 久しぶり。。。Tak, tak. Nie było mnie tu dość długo. Ucierpiały na tym szczególnie moje owsianki i inne przepisy :( Obecnie mieszkamy z Ryjem w Rzeszowie w nie dużym, niezbyt przytulnym mieszkaniu z często przez nas używanym balkonem. Innego okna na świat niż tego z szybą, które jest prawie cały czas otwarte nie posiadam. Internet miał być - nie ma. No cóż. Ale bez niego przecież też da się żyć :) Gorzej jest bez mojego J. ... Do końca miesiąca pewnie nic się nie zmieni, a później zobaczymy. Na razie jestem tu, w domu, na wsi. I cholernie mi się tu nudzi. Ale jutro powrót do Rzeszowa. Odetchnę. Od wszystkich i wszystkiego... 



Mam cel. Wiem, co muszę zrobić, by się choć trochę do niego zbliżyć. Mocno w to wierzę i będę z całych sił i z całego serca robić wszystko, by pomóc szczęściu.
A teraz uciekam. Na naukę czas! Być może do usłyszenia za tydzień! またね。

Tuesday, July 03, 2012

懐かしい風が吹いて、君を思い出す。。。


Dokładnie rok temu pakowałam swoje rzeczy w walizki, by uciec jak najdalej stąd... Zupełnie tego nieświadoma dzisiaj robiłam to samo - pakowałam się, by móc zmienić swoje życie choć trochę. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że tym razem nie pojechaliśmy w stronę lotniska, lecz w zupełnie inną. Nie znalazłam się ponownie około 9000 km bliżej nieba, ale tylko około 60 km dalej od domu... Zalała mnie fala wspomnień na myśl, że dokładnie rok temu też byłam w drodze i fala smutku, że ta podróż nie jest tą samą. Chodząc nocą po Rzeszowie za każdym razem gdy zamykam oczy, mam przed nimi obraz tokijskich ulic, którymi chodziłam, czasem bez celu, czując Twoją obecność gdzieś obok... Obecne miejsce zamieszkania tak bardzo wywołuje u mnie wizję naszej Japonii, że aż zastanawiam się, czy to tylko zwykły przypadek. Znowu niedaleko stacji, mostu, drogi do domu pod górkę, a nawet nielubianego fast-fooda, gorąc nie do zniesienia. Gdybym tylko mogła rzucić wszystko i znaleźć się tam ponownie, bez wahania bym to zrobiła.

Z bólu i tęsknoty wstawiam zdjęcia z Japonii z tamtego roku...




































AddThis