Wednesday, September 25, 2013

東京 !!!

Za niecały tydzień rozpoczynam swoją poranną podróż... :)


Cieszę się, że po 2 latach, mogę znów tam wrócić. Zostało tak niewiele czasu, a ja nadal nie jestem choć trochę do tego przygotowana... Nie wiem czemu, ale mam tak czy inaczej dobre przeczucia... I wierzę w nie mocno, mocno, MOCNO! Tak, jest MOC! :)
Tymczasem uciekam... Sprzątać, ogarnąć mieszkanie i może siebie.


Tuesday, September 17, 2013

sketch

Postanowiłam. To, nad czym się tak wciąż zastanawiałam, w końcu doczekało się odpowiedzi. I naprawdę się z tego cieszę... A mianowicie za mniej więcej tydzień opuszczam moje miejsce zamieszkania na jakiś czas. Jeszcze nie jestem pewna na jak długo, ale dwa tygodnie to minimum... Nikomu, oprócz jednej osoby o tym nie mówiłam. I nie powiem o moim zamiarze aż do ostatniego dnia. Znów by się zaczęło wróżenie mi wszystkiego co najgorsze na świecie, a tym razem wolę sobie tego oszczędzić. I moich nerwów... Czuję, że muszę zniknąć stąd na jakiś czas. Całkiem z dala od tych wszystkich ludzi, od tutejszego życia. Tak, to jest to, czego naprawdę potrzebuję... Zupełnej zmiany. Bliżej terminu mojej "ucieczki" podam jakieś szczegóły ;)
A tymczasem idę znaleźć ukojenie w muzyce... You are my sunshine, You are my soul, soul...


Thursday, September 12, 2013

the way to happiness

Jak już rano wylałam na siebie pół kubka kawy (a dziś była po prostu fenomenalna!), to ten dzień nie będzie dobry. Po pierwsze - wypiłam TYLKO pół kubka kawy. Po drugie - druga połowa wylądowała na mnie i na łóżku. Po trzecie - again wypiłam TYLKO pół kubka kawy. Ubolewam. Bo jak zrobię sobie drugą kawę, to nigdy nie dorówna smakiem i aromatem tej pierwszej, porannej, którą piję zaraz po wstaniu z łóżka. Takim prostym sposobem mój dzisiejszy dzień stał się bez sensu.

No i ostatnio zauważyłam, że mam radar na intruzów. Wbudowany nadajnik, You know. Przyznam, że nie wiem, skąd się wziął, ale za każdym razem działa tak dobrze, że mam czasami ochotę się go pozbyć (gdyby oczywiście się dało). Do nadajnika brakuje mi jakiegoś odstraszacza. Chociaż jednak wydaje mi się, że mój wzrok pt. "dla mnie jesteś martwy" świetnie odgrywa swoją rolę. 
Trust me, I'm a Jedi.

Co więcej ? Mam okazję ponownie (po ponad 2 latach!) spełnić swoje marzenie. Ale im bliżej, im bardziej o tym myślę i się w to zagłębiam, tym bardziej się boję. Nie wiem, co jest przyczyną mojego strachu. Przecież już raz to przeżyłam, więc teraz nie ma nawet mowy, że mogłabym zaginąć. Jednak wtedy miałam przy sobie bliskie osoby, a tym razem będę zdana tylko na siebie. Co się ze mną do cholery dzieje ? Kiedyś rzuciłabym wszystko i leciała na drugi koniec świata, a teraz, zawsze wierząc, że to było moje marzenie, zaczynam panikować i analizować. Nie tak powinna wyglądać droga do szczęścia...


Tuesday, September 03, 2013

Myślę, że w pewnej kwestii postąpiłam dobrze. Lepiej się z tym czuję. Tym bardziej ze świadomością, że gdyby coś poszło nie tak, to mogę wszystko odwołać. Mam nadzieję, że jednak nie będzie potrzeby.

Poza tym coraz częściej się przekonuję (na własne oczy!), że totalnie przegrałam. You son of a bitch. Jak mogłam w ogóle do tego dopuścić ? Jak mogłam pozwolić, żeby to się działo ? I najgorsze - stało. A ja jestem tego świadkiem. Szkoda, że tylko początek był taki piękny... I żałuję, że nie zrobiłam nic, aby trwał aż do dziś. Teraz tylko mogę oglądać dookoła szczęście innych, zastanawiając się, gdzie do cholery jest moje ?! Ogarnia mnie pustka. W środku. I oprócz najgorszych emocji - nic poza nią.

in the oceans deep. in the canyons steep,
walls of granite here I stand.
all my desperate calls, echo off the walls.
back and forth, then back again.

AddThis