Sunday, November 28, 2010

Właśnie niedawno obejrzałam 5 odcinek Unubore Deka niestety w wersji z napisami angielskimi. Ale się uśmiałam :) Jest to nowa drama, z 2010 r. i to w dodatku ze świetną obsadą! Aż się miło patrzy na te twarze, hehe. Chciałam to obejrzeć ze względu na jedną aktorkę, ale skoro jest wielu innych, których także uwielbiam, to tym lepiej dla mnie :) Poniżej zdjęcie:


Właśnie tak spędziłam moje ostatki. Na oglądaniu i niestety jedzeniu. Haha, może nie przytyję bardziej ^^ Poza tym, to nieco usypiam. Trochę późno już jest, ale wciągnął mnie odcinek i żal mi było go przerywać w połowie. Zaraz i tak lecę spać.

Wczoraj się widziałam z moim Głupkiem [czyt. Donią :*]. Zasiedziałam się u niej, jak zawsze. W drodze powrotnej myślałam, że zamarznę, ale pewien głos mnie rozgrzał na szczęście :D Zmarźluch ze mnie i tyle. Nawet teraz siedzę owinięta w kołdrę, hehe.

Dobra, kończę już. Jednak tak na zakończenie partyjka kulek i:
KONGRATULEJSZYN RYJKU!

Bai bai :)

Tuesday, November 23, 2010

ひといろ。

Weekendowe studiowanie uważam za udane. Dwa kolokwia z japońskiego mam za sobą, ale myślę, że dałam radę :) Porobiłam parę zdjęć Warszawy nocą i nie tylko, jednak nie są zbyt piękne... No cóż, na lepszy aparat na razie nie mogę sobie pozwolić. A na Złotych Tarasach poczułam się nieco świątecznie...
I proszę mi nie obrażać mojego (przyszłego, już niedługo) Męża - czuję się podirytowana, umm -.-

W niedzielę wieczorkiem byłam z Pawłem na herbatce w jakiejś knajpce. Wreszcie mieliśmy trochę czasu na pogawędki o wszystkim i o niczym... :) Hihi, niedługo znowu się zobaczymy.

Ucieszyłam się na widok w nocy startującego samolotu... A byłam tak blisko pasa startowego, więc dla mnie to było coś pięknego :) Już się nie mogę doczekać, kiedy jako pasażerka będę wznosić się między chmury i lecieć daleko, daleko... Na samą myśl o tym, mam ochotę krzyczeć. Ze szczęścia oczywiście :) Ale już zostało tak naprawdę niewiele czasu, kilka miesięcy, które muszę wytrwale przeczekać. Jestem co raz to bliżej... Bliżej tego dnia, Ciebie, bliżej gwiazd... :)




Korytarz u mnie na uczelni ^^

Wednesday, November 10, 2010

うれしいな!

Koniec z ciągłym dobijaniem się, użalaniem i chęcią wszelkiego innego zła. Koniec! Na takich zasadach nie da się poprawnie funkcjonować... Dlatego zmieniam to. Wierzę. Tym razem tej wiary nie utracę. Wiem, że to, czego pragnę zbliża się do mnie z każdym dniem, z każdą minutą i lada chwila będę najszczęśliwszą osobą na świecie. Po prostu to wiem. Nic, nikt, nie wyprowadzi mnie z równowagi i nie zmieni tego żaden fakt.

やった! やった! やった! :)


Friday, November 05, 2010

やだ!

Wykańczanie mnie psychiczne wychodzi wam znakomicie. Niedługo już całkiem nie będę mogła na siebie spojrzeć, czy gdziekolwiek się ruszyć... Mam po prostu dość. Już nie daję sobie rady, jestem słabsza niż myślałam... Za dnia zwykle staram się stwarzać pozory, ale to co siedzi we mnie rozrywa od środka i nie wiem jak dłużej to wszystko zniosę! Chyba już przestałam wierzyć i mieć nadzieję na cokolwiek. Wysiadam. Wariuję. Nie potrafię na nowo uwierzyć, bo zwykle gdy zaczynam, kończy się tak samo... A ja już nie mam na to siły. Proszę, weź mnie stąd jak najszybciej... Proszę... Tutaj chyba tylko przeszkadzam, robię wszystko albo źle, albo w ogóle. Nie czuję się w jakikolwiek sposób potrzebna. Mam dość udawania, mam dość własnych łez, własnych nerwów, mam dość siebie i was. Jeżeli dłużej będzie panowała obecna atmosfera, to ja się wykończę... Może wtedy będzie trochę spokoju, prawda ? Naprawdę ciężko mi jest udawać, że wszystko jest w porządku, jednocześnie nosząc ze sobą ten ciężar... Już go więcej nie udźwignę i teraz choćby piórko może sprawić, że upadnę, że ten ciężar mnie złamie w pół. I jak ja wtedy mam się podnieść ..?

Wednesday, November 03, 2010

あなた

Ty.
Tak daleko, a na pamięć Cię znam.
Przelecę tysiące mil.
Dla Ciebie, w mgnieniu oka.
Pozwól tylko usłyszeć Twój głos,
choć na chwilkę dotknąć gwiazd.
Pozwól zobaczyć blask w Twoich oczach...
Pozwól mi zatrzymać czas.

Zabierz mnie daleko stąd...
Na nowo tchnij we mnie życie.


Popadam w jakieś dziwne stany depresyjne *.*  Raz się śmieję z byle czego, żeby za chwilę zachciało mi się płakać... Nie rozumiem... Z jednej strony czuję się szczęśliwa, a z drugiej mam ochotę rzucić się z wieżowca (przynajmniej będę mieć ciekawe widoki przed śmiercią). Jest we mnie tyle sprzecznych uczuć, że już przestaję sobie z nimi radzić. Wariuję po prostu. Jestem zła na siebie o mnóstwo rzeczy, ale nie potrafię dać sobie w twarz i ruszyć do przodu, żeby wszystko naprawić. Błagam, niech mnie ktoś dobije, albo niech Ryjek porządnie poćwiczy na mnie trochę sandy - będzie mi bardzo miło i może wtedy coś do mnie dotrze... Nawet nie potrafię dobrze ubrać w słowa tego, co chcę napisać... Może lepiej milczeć ? Gorzej, jak pewnego dnia wybuchnę...

AddThis