Tuesday, December 28, 2010

Lonely star.

W niedzielę moja Donia wpadła na genialny pomysł, żeby wybrać się gdzieś na piwko :) Drajwer Ryjek nas podrzucił do Dęby. Wieczór, a raczej noc, minęła nam całkiem przyjemnie, haha. Trochę potańczyłyśmy, a ja poznałam przy okazji sympatycznych ludzi ;) Powróciłyśmy do mieszkania o 4 rano, gdzie czekało na nas wspólne wąskie łóżko, hehe. Ale dałyśmy radę! Razem zawsze damy radę :)
A w piątek wspólny Sylwester z moimi przyjaciółmi (tak, tak - Donia) i z Ryjkowymi znajomymi. Mam nadzieję, że wszystko wyjdzie w porządku. Wooo... Pierwszy Nowy Rok od kilku dobrych lat, który spędzę w innym gronie niż rodzina, he.

Poza tym, to czuję się zawiedziona ostatnio i jest mi z pewnego powodu przykro... Ale nie będę tutaj zbytnio przybliżać tej sprawy. Ja mogę mówić, dużo rzeczy mam do powiedzenia i dużo chciałabym powiedzieć. Jednak co z tego, jeśli ktoś tego nie słyszy ? Albo nie chce słyszeć ? O konkretnej odpowiedzi nawet już nie marzę... Po co ? Ze sobą mogę porozmawiać w każdej chwili. Przykre.


あたしはロンリースター
この場所で輝くのたとえ闇が全てつつんで動けなくても

Saturday, December 25, 2010

Christmas time is coming to town...

Jak mijają Wam święta ? Muszę powiedzieć, że mi całkiem miło :) Czasem lubię takie nic nie robienie, jedzenie i filmy, haha. Może uda mi się nie przytyć za bardzo :) Przygotowania były strasznie wyczerpujące i pracowite, ale było warto. Na tegoroczne święta patrzę z innej perspektywy, niż kiedyś to robiłam... I właśnie taka perspektywa bardziej mi się  podoba. Mam nadzieję, że prezenty choć troszkę się podobały i, że choć troszkę sprawiły przyjemność... Muszę sobie jeszcze jakiś prezencik sprawić. Coś mi tam drobnych zostało w portfelu, albo na PayPalu, hehe.
Ale i tak trzymam się jednego: All I want for christmas is You... I nic więcej mi nie potrzeba. Nic.

Ostatnio moje wieczory, jak i całe dnie przesnute są jedynie tęsknotą.
Jak tak dalej pójdzie, to niedługo umrę.


Na koniec kilka świątecznych zdjęć :)

Bombka 2010 z Ryjkiem



Wigilijny stół (jeszcze nie do końca przygotowany)

Monday, December 20, 2010

奇跡

Na weekendzie miałam ostatni w tym roku zjazd :) No i  postudiować do Warszawy wybieram się dopiero 15 stycznia już 2011 r., haha. Czeka mnie trochę wolnego. Ale muszę sobie powoli przypominać wszystko, co było i przeczytać raz jeszcze, bo dużymi krokami zbliża się sesja. Dzielą mnie od niej tylko 2 zjazdy, a ja już zaczynam się martwić i myśleć o niej, haha. Dobra, dam radę. Wyjścia innego nie widzę i nie uznaję :)

Poza tym, to już zakupiłam część prezentów świątecznych i jestem szczęśliwa, że udało mi się na nie zaoszczędzić trochę kasy. Zawsze wolę myśleć o innych, niż o sobie samej... Nawet nie wiecie, ile radości sprawia mi dawanie komuś prezentów, szczególnie bliskim... Gdybym posiadała więcej pieniędzy, to chyba wszystkich dookoła bym czymś obdarowała :) Nie ma nic piękniejszego, niż uśmiech drugiej osoby. Naprawdę uwielbiam robić innym prezenty i mam nadzieję, że i w tym roku sprawi im to trochę przyjemności... Najpierw pomyślę o innych, a jak mi starczy, to może i sama sobie sprawię jakąś drobnostkę.
Ostatnio dostałam od cioci książkę i płytę, jak stwierdziła - drobny prezent świąteczny. Dziękuję raz jeszcze :) Książka wydaje mi się ciekawa, zaczęłam ją czytać, jak wracałam z Warszawy i powiem, że mnie wciągnęła, dlatego pewnie szybko ją skończę :) Płyty jeszcze nie przesłuchałam, dlatego muszę się za to zabrać. Poniżej zdjęcie:


Jutro pewnie z Ryjkiem przyniesiemy choinkę i ją w końcu ubierzemy :) Cieszę się w tym roku ze świąt. Wszyscy tak na nie narzekają twierdząc, że ich nie lubią itp., ale nie ja. Ja tam jestem zadowolona mimo tego, iż czeka nas w tym roku, więcej pracy, niż w poprzednim. Ale damy radę :)
Niestety nadal nie wiem, gdzie spędzę Sylwester. Może coś się u mnie wymyśli, a może spędzę go samotnie przed TV. Zobaczymy. Marzy mi się spędzić Nowy Rok z Tobą. Gdziekolwiek, jakkolwiek, byle z Tobą, byle razem. Doczekam się w końcu. Doczekam się Ciebie, wspólnych świąt, wspólnej herbaty, kawy, wspólnych chwil, wspólnego życia. Wiem to i w to wierzę. I chcę już lipiec! :)

Na razie kończę. Nie wiem, czy jeszcze znajdę czas, aby coś więcej napisać. I tak się już nieźle rozpisałam, hehe. W takim razie życzę Wam już teraz メリークリスマス! [czyli "Wesołych świąt!"] :)

Bai bai :)


あなたは私の奇跡です

Tuesday, December 14, 2010

Mam wrażenie, że zamiast zdrowieć, z dnia na dzień mam większy katar i kaszel. Naprawdę -.- Nie podoba mi się to. Nie mogę sobie nawet pośpiewać no! ^^

Dobra. Tak poza tym, to popracowałam dziś nad moją piosenką. Napisałam ją jakiś czas temu. Dziś prawie skończyłam układać linię melodyczną, ale jeszcze sporo zostało do dopracowania... Tak więc, jak wszystko będzie skończone wraz z wyleczeniem mojego gardła, to usłyszcie mój debiutancki hit, haha :D

Napiszę raz jeszcze o tych reklamach z lewej strony mojego bloga. Szczególnie polecam zarejestrowanie się na stronie NETSALES klikając w banner. Zajmie to Wam kilkanaście sekund, a można zarobić trochę kasy :) A dla znudzonych polecam grę Runes of Magic. Resztę reklam również polecam, klikajcie i rejestrujcie się, możecie pomóc, a przy okazji sami możecie na tym zarobić.

Tyle. Bai bai.


愛してる。愛してる。愛してる。あなただけを。

Friday, December 10, 2010

夢の翼

Weekendowe studiowanie w porządku :) I wpadła piąteczka z japońskiego z kolosa. Jestem z siebie dumna :) Ale sesja coraz bliżej... Jeszcze brakuje do niej 3 zjazdy. Kutfa. Dam radę.

Poza tym, to jestem trochę zdychająca... We wtorek nawet gorączkę miałam w nocy *.* A obecnie mam zatkany nos, gardło, głowa mnie boli, a rano nie mogłam wykrztusić z siebie nawet słowa, jak pies mi na łóżko wskoczył i położył się spać koło mnie :( Faszeruję się lekami, więc powinno mi przejść, bo długo tak nie dam rady. Nie lubię takiego stanu rzeczy, ducha i w ogóle. W dodatku od 3 dni próbowałam załatwić w urzędach parę istotnych spraw i najgorsze jest to, że się nie dało. Wybaczcie, że to powiem, ale ludzie są trochę popierdzieleni, jeśli chodzi o jakiekolwiek urzędy, ehh. Dopiero wczoraj udało mi się załatwić to, co musiałam, a i tak nie do końca. Jednak kosztem snu, bo musiałam wstać przed 5 rano. Od tygodnia nie mogłam się porządnie wyspać ^^

Poza tym, to miałam ciekawy sen... I najważniejsze, że byłeś w nim Ty. My.
:) :*

Zastanawiam się nad prezentami pod choinkę :D Jeden już zakupiłam, ale czekam aż w końcu do mnie dotrze... A teraz muszę pomyśleć, co kupię reszcie rodziny z moim prawie pustym portfelem ? ^^

Dobra, jeszcze mam jeden temat. Widzicie reklamy po lewej stronie mojego bloga ? Jedną mam także na samym jego dole. Będę Wam naprawdę wdzięczna, jeśli będziecie czasem, albo chociaż raz dziennie klikać w te reklamy. Możecie na niektóre z nich się również zarejestrować, co także polecam. Niestety mi na tym zależy, więc proszę i z góry dziękuję :) Kliknijcie też w reklamy z pieskami i im pomóżcie. Nic Was to nie kosztuje, a możecie pomóc :)

Na dziś tyle, bo się za bardzo rozpisałam. Bai bai.


Times goes by
時の流れは二人を変えていくけれど
無くした物も夢見る物もその手を取って思い出すよ
側に居るよ ずっと

Sunday, November 28, 2010

Właśnie niedawno obejrzałam 5 odcinek Unubore Deka niestety w wersji z napisami angielskimi. Ale się uśmiałam :) Jest to nowa drama, z 2010 r. i to w dodatku ze świetną obsadą! Aż się miło patrzy na te twarze, hehe. Chciałam to obejrzeć ze względu na jedną aktorkę, ale skoro jest wielu innych, których także uwielbiam, to tym lepiej dla mnie :) Poniżej zdjęcie:


Właśnie tak spędziłam moje ostatki. Na oglądaniu i niestety jedzeniu. Haha, może nie przytyję bardziej ^^ Poza tym, to nieco usypiam. Trochę późno już jest, ale wciągnął mnie odcinek i żal mi było go przerywać w połowie. Zaraz i tak lecę spać.

Wczoraj się widziałam z moim Głupkiem [czyt. Donią :*]. Zasiedziałam się u niej, jak zawsze. W drodze powrotnej myślałam, że zamarznę, ale pewien głos mnie rozgrzał na szczęście :D Zmarźluch ze mnie i tyle. Nawet teraz siedzę owinięta w kołdrę, hehe.

Dobra, kończę już. Jednak tak na zakończenie partyjka kulek i:
KONGRATULEJSZYN RYJKU!

Bai bai :)

Tuesday, November 23, 2010

ひといろ。

Weekendowe studiowanie uważam za udane. Dwa kolokwia z japońskiego mam za sobą, ale myślę, że dałam radę :) Porobiłam parę zdjęć Warszawy nocą i nie tylko, jednak nie są zbyt piękne... No cóż, na lepszy aparat na razie nie mogę sobie pozwolić. A na Złotych Tarasach poczułam się nieco świątecznie...
I proszę mi nie obrażać mojego (przyszłego, już niedługo) Męża - czuję się podirytowana, umm -.-

W niedzielę wieczorkiem byłam z Pawłem na herbatce w jakiejś knajpce. Wreszcie mieliśmy trochę czasu na pogawędki o wszystkim i o niczym... :) Hihi, niedługo znowu się zobaczymy.

Ucieszyłam się na widok w nocy startującego samolotu... A byłam tak blisko pasa startowego, więc dla mnie to było coś pięknego :) Już się nie mogę doczekać, kiedy jako pasażerka będę wznosić się między chmury i lecieć daleko, daleko... Na samą myśl o tym, mam ochotę krzyczeć. Ze szczęścia oczywiście :) Ale już zostało tak naprawdę niewiele czasu, kilka miesięcy, które muszę wytrwale przeczekać. Jestem co raz to bliżej... Bliżej tego dnia, Ciebie, bliżej gwiazd... :)




Korytarz u mnie na uczelni ^^

Wednesday, November 10, 2010

うれしいな!

Koniec z ciągłym dobijaniem się, użalaniem i chęcią wszelkiego innego zła. Koniec! Na takich zasadach nie da się poprawnie funkcjonować... Dlatego zmieniam to. Wierzę. Tym razem tej wiary nie utracę. Wiem, że to, czego pragnę zbliża się do mnie z każdym dniem, z każdą minutą i lada chwila będę najszczęśliwszą osobą na świecie. Po prostu to wiem. Nic, nikt, nie wyprowadzi mnie z równowagi i nie zmieni tego żaden fakt.

やった! やった! やった! :)


Friday, November 05, 2010

やだ!

Wykańczanie mnie psychiczne wychodzi wam znakomicie. Niedługo już całkiem nie będę mogła na siebie spojrzeć, czy gdziekolwiek się ruszyć... Mam po prostu dość. Już nie daję sobie rady, jestem słabsza niż myślałam... Za dnia zwykle staram się stwarzać pozory, ale to co siedzi we mnie rozrywa od środka i nie wiem jak dłużej to wszystko zniosę! Chyba już przestałam wierzyć i mieć nadzieję na cokolwiek. Wysiadam. Wariuję. Nie potrafię na nowo uwierzyć, bo zwykle gdy zaczynam, kończy się tak samo... A ja już nie mam na to siły. Proszę, weź mnie stąd jak najszybciej... Proszę... Tutaj chyba tylko przeszkadzam, robię wszystko albo źle, albo w ogóle. Nie czuję się w jakikolwiek sposób potrzebna. Mam dość udawania, mam dość własnych łez, własnych nerwów, mam dość siebie i was. Jeżeli dłużej będzie panowała obecna atmosfera, to ja się wykończę... Może wtedy będzie trochę spokoju, prawda ? Naprawdę ciężko mi jest udawać, że wszystko jest w porządku, jednocześnie nosząc ze sobą ten ciężar... Już go więcej nie udźwignę i teraz choćby piórko może sprawić, że upadnę, że ten ciężar mnie złamie w pół. I jak ja wtedy mam się podnieść ..?

Wednesday, November 03, 2010

あなた

Ty.
Tak daleko, a na pamięć Cię znam.
Przelecę tysiące mil.
Dla Ciebie, w mgnieniu oka.
Pozwól tylko usłyszeć Twój głos,
choć na chwilkę dotknąć gwiazd.
Pozwól zobaczyć blask w Twoich oczach...
Pozwól mi zatrzymać czas.

Zabierz mnie daleko stąd...
Na nowo tchnij we mnie życie.


Popadam w jakieś dziwne stany depresyjne *.*  Raz się śmieję z byle czego, żeby za chwilę zachciało mi się płakać... Nie rozumiem... Z jednej strony czuję się szczęśliwa, a z drugiej mam ochotę rzucić się z wieżowca (przynajmniej będę mieć ciekawe widoki przed śmiercią). Jest we mnie tyle sprzecznych uczuć, że już przestaję sobie z nimi radzić. Wariuję po prostu. Jestem zła na siebie o mnóstwo rzeczy, ale nie potrafię dać sobie w twarz i ruszyć do przodu, żeby wszystko naprawić. Błagam, niech mnie ktoś dobije, albo niech Ryjek porządnie poćwiczy na mnie trochę sandy - będzie mi bardzo miło i może wtedy coś do mnie dotrze... Nawet nie potrafię dobrze ubrać w słowa tego, co chcę napisać... Może lepiej milczeć ? Gorzej, jak pewnego dnia wybuchnę...

Saturday, October 30, 2010

Ostatnio się widziałam z moimi Głupkami :) W czwartek byłam u Donii, potem dojechał do nas Paweł, a we trójkę stwierdziliśmy spontanicznie, że jedziemy do Madziuli do Rzeszowa. Nareszcie zobaczyliśmy się wszyscy razem od tak długiego czasu i całą noc wspólnie przebalowaliśmy :) W drodze powrotnej zepsuł nam się samochód, haha, ale daliśmy radę i dojechaliśmy na 4 rano do domów. Za to wczoraj siedzieliśmy, jedli i pili u Donii w cieplutkim pokoju. Oczywiście tamta trójka poszła spać, a Asia Anioł Stróż musiała ich pilnować, żeby nikt im przypadkiem krzywdy nie zrobił ^^ Ale na szczęście przyszedł do mnie Damian i spędziliśmy jakieś 2 godzinki na rozmowach i dzieleniu się piwem ;) Wracać o 3 nad ranem rowerem do domu to była katorga! Ale nie zamarzliśmy, to najważniejsze. Zobaczymy, czy dziś także się spotkamy...
Przed chwilą byłam z Ryjkiem i Prockiem na spacerze w lesie. Taka dziś ładna pogoda, aż się nie chciało w domu siedzieć :)
Na razie tyle... Nie chcę mi się i nie chcę pisać na temat pewnych spraw.

Bai bai.

Tuesday, October 26, 2010

Obecnie mam się dobrze, choć jestem trochę zła... Nienawidzę oszukaństwa i najchętniej zabiłabym ludzi, którzy tym żyją. Wybaczcie, ale niedługo chyba tak uczynię i własnymi rękami kogoś zamorduję.

Dobra, spokojnie... Weekend spędzony studiując :) Lubię moje studia mimo tego, że na niektórych wykładach chce mi się spać i jeść, haha. Kolejny zjazd za 2 tygodnie. Trzeba się do niego dobrze przygotować, bo materiałów jest więcej... A tam - dam radę na pewno :) Muszę się uczyć, w końcu w przyszłym roku, czeka mnie coś bardzo miłego.

Dobra, chyba tyle... Lecę do sklepu, może sobie kupię draże ^^

Bai bai.

Tuesday, October 19, 2010

No cóż, tak chyba musiało być... Przepraszam, ale nie chcę się sama wykończyć psychicznie. Mam w sobie trochę smutku, gniewu, żalu do siebie, ale już się z tym pogodziłam. "... od celu ważniejszy jest sam człowiek." Cel sobie wyznaczyłam już dawno temu i go osiągnę. Może teraz nie jest jeszcze mój czas, ale wiem, że niedługo on nadejdzie. Nie, nie poddałam się... Dalej jestem tak samo silna, a może i jeszcze bardziej mimo, że nie raz ze skrajności płaczę po kątach. Wierzę w siebie i najważniejsze, że moi najbliżsi także we mnie wierzą. Jest taka mała iskierka, która nie pozwala mi spocząć i przestać walczyć o to, co sobie wyznaczyłam. Ciężko mi opisać obecną sytuację, dlatego zostawię to bez komentarza. Wiem, co jest dla mnie najważniejsze i z każdym dniem się do tego zbliżam... :)

Sunday, October 17, 2010

どうして ?

Jestem już w Warszawie u siebie. Jakoś dałam radę. Dźwiganie moich wszystkich walizek było lepszym treningiem niż noszenie roweru na plecach ;) Pomińmy jednak fakt, że moje lewe ramię jest obecnie opadnięte i odmawia mi jakiegokolwiek posłuszeństwa... Wyglądam eeee... śmiesznie ^^
A teraz troszkę poważniej. W domu oraz podczas drogi miałam sporo czasu na przemyślenie pewnych spraw, a także obgadanie niektórych z Donią. Powróciłam tutaj z nową, lepszą (mam nadzieję) energią i tym razem będę silniejsza niż poprzednio. Nie będę się tak łatwo poddawać, ulegać emocjom i innym negatywnym rzeczom. To, że tu jestem, uczę się, pracuję, żyję (jeszcze), to robię dla siebie. Po części... Jednak gdybym nie chciała, to już dawno bym zrezygnowała, prawda ? A nie chcę i nie mogę, bo coś sobie obiecałam, przyrzekłam i wierzę, wiem, że mi się to uda. Na to potrzeba tylko trochę czasu... Widocznie jeszcze on nie nadszedł, dlatego będę się starać jeszcze, jeszcze bardziej i już niedługo spotka mnie coś, za czym cholernie tęsknię. Wiem to :)

Bai bai.

どこに行くのだろうか ?

Zbyt szybko minęły te beztroskie dni... Już jutro czeka mnie powrót do Warszawy. Muszę dać radę.
Wczoraj zobaczyłam się z moim głupkiem, czyt. z Donią :) Dziś to jednak ona mnie odwiedziła, wypiłyśmy po piwku, pogawędziły, pośmiały :) Dobrze, że mam tutaj do kogo wracać...

Ostatnio dopadają mnie te cholerne refleksje, przemyślenia, melancholia i zwykle poddaję się takiemu stanu ducha. To złe. Później zbyt wiele wniosków z tego wyciągam...
Dobra, jest już nie zbyt ciekawa godzina, dlatego uciekam spać i śnić o Tobie :)

Dobranoc.

Thursday, October 14, 2010

Obecnie powróciłam na parę dni w moje rodzinne strony :) Czeka mnie trochę odpoczynku, spotkania ze znajomymi, kilka spraw do załatwienia, a potem powrót do Warszawy... A teraz skrótem, co się wydarzyło ostatnim tygodniem.
Zaliczyłam już pierwsze wykłady na studiach. Poznałam parę sympatycznych ludzi. Na ogół mi się podoba. Mam nadzieję tylko, że dam sobie ze wszystkim radę. Jak na razie staram się jak mogę. W sobotę miałam zajęcia, a wieczór spędziłam u znajomej na imprezie urodzinowej. Było bardzo fajnie, pomijając fakt, że spałam tylko z godzinkę, a z rana pędziłam na kolejne wykłady, na które się oczywiście spóźniłam... Ale jakimś cudem wysiedziałam tam cały dzień o jednej kawie. Jestem dzielna.

Poza tym, to nurtuje mnie pewna sprawa. Nie będę się tu zbyt wiele nad nią rozpisywać. Po prostu coś, ktoś mnie niemiłosiernie denerwuje i choćbym chciała, to nie daje mi to spokoju. Czy naprawdę nie można powiedzieć wprost swoich odczuć, tylko tak oszukiwać ? Dobrze, że przynajmniej ja potrafię się domyśleć niektórych rzeczy i zorientować o co chodzi. Teraz dam sobie z tym spokój. Poczekam. Jeśli to ma wyjść na jaw, to i tak wyjdzie.

Bai bai.

We wtorek w końcu zobaczyłam się z Pawłem :) Już się przeprowadził do Warszawy, więc będziemy mogli się częściej widywać. Cieszę się, że w końcu mam tutaj bliskiego przyjaciela, bo czasem po prostu nie dawałam rady. Byliśmy razem na piwku i to całkiem dobrym, na Złotych Tarasach znaleźliśmy fajne miejsce. A potem poszliśmy coś zjeść do chińskiej restauracji. Co prawda moja porcja była za mała, ale nie będę narzekać ;) Pogadaliśmy sobie, a było o czym, pośmiali, trochę poużalali, haha i tak nam minął sympatycznie wieczór.
Ostatnio dostałam zdjęcia z Mistrzostw. Szkoda, że jest ich na razie tak mało :( No ale przynajmniej kilka, niektóre tutaj wstawię na koniec.
W środę mam rozpoczęcie roku. A 9-10 października już zaczynam studia. Kurczę, tak na nie czekałam, a tu pierwsze zajęcia to j. japoński *.* Zobaczymy jak to będzie. Ja jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i, że przynajmniej poznam tam fajnych ludzi o podobnych zainteresowaniach ;)

W ogóle to ostatnio mam pewien dylemat, o ile to tak można nazwać. Kutfa. Rozdwojenie jaźni, w sumie jakby policzyć, to prędzej roztrojenie *.* Zwariuję. Sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Może najlepiej nad tym się nie zastanawiać, no ale... Ale. Dziwnym sposobem samo mi się to nasuwa na myśl i nic na to poradzić nie mogę. Nie potrafię tych moich myśli pojąć... Kutfa, kutfa, kutfa. Agrr, przez pewien czas na pewno się jeszcze będę nad tym głowić... Dopóty, dopóki wszystko się nie okaże jasne. Tylko... Jeśli będzie tak, jak przeczuwam, co ja wtedy zrobię ?

No nic, tymczasem tyle. Na koniec parę zdjęć.
Bai bai.





Friday, September 24, 2010

Mistrzostwa Polski Wushu.

Witam po długiej nieobecności :) Niestety nie posiadam internetu, stąd te zaległości... 17-19 września 2010 r. odbyły się Mistrzostwa Polski w sztukach walki Wushu, zdobyliśmy bardzo dużo medali, szczególnie złotych, ja się mogę pochwalić jedynie srebrem w kategorii z wachlarzem, ale i tak jestem z siebie dumna. Będę ćwiczyć jeszcze, jeszcze bardziej i na następnych zawodach nie dacie mi rady ;) Jednak najmilszą rzeczą z tego wszystkiego było dla mnie spotkanie się z ludźmi, z którymi nie widziałam się naprawdę długi okres czasu. W tym momencie dziękuję Renia za wspólną kawkę i wiarę we mnie :) Cudownie było znów zobaczyć te twarze, choć niestety nie wszystkie... Mistrzostwa same w sobie były bardzo wyczerpujące, ale daliśmy radę. Jeszcze żyję, choć w pewnym momencie siadłam i czekałam na śmierć. Na szczęście czyjaś obecność podniosła mnie na duchu... Dziękuję.
9 października w Rzeszowie odbędą się Mistrzostwa Podkarpacia. Bardzo chętnie bym pojechała, ale akurat wtedy rozpoczyna mi się pierwszy dzień studiów, na który tak czekałam :) Żałuję, że nie będzie mnie na tych zawodach, ale wiem, że nasza drużyna sobie bardzo dobrze poradzi. Już teraz życzę Wam powodzenia! W każdym bądź razie na Mistrzostwa Warszawy w marcu pewnie się wybiorę :)
Na dziś tyle. Jak będę mieć dostęp do internetu, to się odezwę. Zdjęcia dodam jak je dostanę.
Trzymajcie się ciepło!
Nawet nie wiedziałam, że praktycznie tuż za moim blokiem są Łazienki Królewskie. Fajnie :) Ostatnio byłam tam na długim spacerze. Porobiłam trochę zdjęć, niestety nie są najlepszej jakości, w tym miejscu dziękuję mojemu telefonikowi ;) Miałam sporo czasu na przemyślenia... Chyba wena mi ponownie wróciła - napisałam 2 wiersze, ale dodam je na stronkę poświęconą moim dziełom, haha. Smutno samej chodzić parkowymi alejami w taką piękną jesień... No cóż, może kiedyś się to zmieni. Mimo, że dobrze mi samej, to wciąż tęsknię za kimś, za jego oczami, w których mogłabym nawet utonąć. Ciągle naiwnie wierzę, że wszystko się ułoży po mojej myśli.
Na koniec parę zdjęć z Łazienek. A TU moje wiersze.
Bai bai.





Ohayou :) Jestem zadowolona, bo mam miejsce do ćwiczeń, a wcześniej niestety nie miałam takiej możliwości. Teraz na upartego mogę nawet pod blokiem trenować, jednak wtedy zbiera się trochę gapiów, dlatego wybrałam park, choć tam też nie jest idealnie :) W sumie z jednej strony fajnie, jak Ci się ludzie przyglądają z zaciekawieniem. Ostatnio jakiś pan nawet myślał, że jestem Chinką - miło mi się zrobiło :) Mam ładne miejsce do ćwiczeń, na brzegu takiego małego jeziorka.
Ostatnio byłam w restauracji na sushi i zielonej herbatce. Tak się tutaj jada! Żartuję ^^ Ale było pysznie. Do tej pory nie wiem, jak zdołałam tyle w siebie wepchnąć. Któregoś dnia po pracy znalazłam kolejną wspaniałą restaurację, tym razem z chińskim jedzeniem. Zamówiłam sobie smażony makaron z owocami morza i do tego sałatkę z łodygą lotosu. Po prostu rewelacja! Uwielbiam azjatycką kuchnię i mogłabym tam jadać cały czas :) Niestety liczy się każdy pieniądz, wiem jednak, że niedługo znów tam zawitam na jakiś obiadek, ale to pewnie dopiero wtedy, jak przyjedzie do mnie w odwiedziny Ryjek :) Na razie nie narzekam. Być może nie umrę z głodu. Na koniec kilka pysznych zdjęć :)
Bai bai!

Pyszne sushi


Pyszne chińskie jedzonko
Cześć wszystkim. Dodaję kilka notek na raz, gdyż nie posiadam na chwilę obecną dostępu do internetu. Są to moje przemyślenia z okresu paru dni, tygodni (?).
Na razie trzymam się dobrze. Cholernie się myliłam myśląc, że nie będę tęsknić... Często lubię być sama, ale nie samotna. Niestety ostatnio czuję się samotna. Mam fajnych znajomych w pracy, nawet ostatnio byliśmy razem na imprezie, którą miło wspominam, jednak to nie to samo. Ciężko nie móc porozmawiać z bliską osobą. Cieszę się, że niedługo do Warszawy przyjedzie Paweł, chyba go zagadam tak, że będzie miał mnie dosyć :) Tęsknię za moimi głupkami, jednak wiem, że wkrótce się zobaczymy. Polubiłam Warszawę. Tu się zawsze coś dzieje, choć często popadam w skrajne depresje. Czasem mam ochotę rzucić się pod tramwaj z nr 17, którym jeżdżę do pracy i mieć problem z głowy. Jednak tego nie zrobię, bo jest jedna myśl, która mimo wszystko trzyma mnie przy życiu, choćby nawet walił się świat... Dlatego nie mogę się poddać. Obiecuję, że dam sobie radę.

Sunday, September 05, 2010

Dziś jestem kompletnie padnięta - a dokładniej to moje biedne stopki :( Zaraz po południu poszliśmy wszyscy na pizzę, a potem na spacer, który trwał do godziny 18:30, a ja o tym nic wcześniej nie wiedząc założyłam obcasy, eeaaahh... Ale dałam radę, pomijając fakt, że po zdjęciu butów miałam zakrwawioną skarpetkę *.* Dużo pozwiedzaliśmy, lepiej poznałam zakątki Warszawy, które jak najbardziej przypadły mi do gustu :) Póki co, jest dobrze, mam nadzieję, że się to nie zmieni. Wstąpiliśmy także do księgarni, nie mogłam się zdecydować na konkretną książkę, bo wszystkie mi odpowiadały. W końcu wybrałam "Kuchnię Japońską" :) Po resztę upatrzonych książek wkrótce wrócę, jak mnie stać będzie ^^ Zrobiłam parę zdjęć, oczywiście dzięki mojemu telefonikowi bardzo dobre jakościowo, ta. Kiedyś będę musiała zainwestować we własny aparat...
Obecnie siedzę sobie pod kołderką, powoli przymierzam się do spania, bo rano trzeba wstać do pracy. Przydałby mi się masaż, mmm - ostatnio mi naprawdę kręgosłup nawala, przez co nie mogę spać w nocy, a dziś dodatkowo będę ubolewać nad stopami :o Zwariuję.
Bai bai.

Labirynt ^^

Fontanna, która w rzeczywistości była o połowę wyższa ;)

Na koniec wieczorny widoczek z 12 piętra :)

Thursday, September 02, 2010

Witam po długiej nieobecności :) Co u mnie ? Jak najbardziej w porządku. Cieszę się, że udało mi się w sobotę spotkać z Pawłem, bo nie widziałam się z nim od czerwca :o Wypiliśmy kawkę, porozmawiali, pośmiali :) Cieszę się, że to akurat on będzie niedługo w Warszawie :) Poza tym, że wprowadził się mi Jun, haha, to warszawskie życie toczy się powoli... Szczególnie wieczorami dopada mnie jakaś nostalgia, melancholia i zaczynam hmm... tęsknić ? Sama nie wiem za czym, pełno we mnie sprzecznych uczuć... Właśnie skończyłam objadać się na noc czekoladą, która trochę poprawiła mi samopoczucie. W pracy fajnie, czas szybko mija, sympatyczna załoga :) Nie ma to jak praca na 22 piętrze w centrum, w dodatku koło okna - mam stamtąd piękne widoczki, których moim wspaniałym telefonikiem nie można tak pięknie uchwycić ^^ Jeszcze tylko jutro i weekend, przynajmniej trochę się wyśpię, bo ostatnio mało sypiam... Dodatkowo pogoda mnie dobija.
Za 2 tygodnie mistrzostwa, a ja nie mam gdzie trenować - jestem zła. Ale jakoś dam ze wszystkim radę. W końcu sama tego chciałam, prawda ?
Na koniec parę zdjęć. Trzymajcie się ciepło. Branoc!

Widoczek z okna z pracy (szara, pochmurna Warszawa:)

No i ja:

Wednesday, August 25, 2010

Czerwcowe seminarium.

Niedawno na stronce rzeszowskiego Wushu pojawiły się zdjęcia z czerwcowego seminarium z mistrzem Zhang'iem w Warszawie. Fajnie wtedy było, miło powspominać :)

Przed chwilką wypiłam pyszne kakao i obejrzałam pierwszy odcinek kolejnej dramy. Dobrze się tak na wieczór pośmiać :)
Ostatnimi czasy jestem nieco podirytowana. Kiedy jest okazja, żeby spotkać się z przyjaciółmi, to nagle się okazuje, że chyba nikt za Tobą nie tęskni. Ale po co mi to ? :) Mam tylko nadzieję, że uda mi się z Pawłem zobaczyć, bo nie widziałam się z tym głupkiem niestety długo :( Jutro wstanie kolejny dzień, może taki sam, jak wszystkie inne, może nie, ale najważniejsze, że z każdą minutą zbliżam się do "celu"...

Na koniec kilka zdjęć z seminarium. Wyróżniałam się w mojej czerwonej bluzeczce ^^






Sunday, August 22, 2010

Właśnie niedawno się dowiedziałam, że startuję w Mistrzostwach Polski Wushu dnia 18-19 września o.O Zdążyłam się już nawet zestresować. Na samą myśl coś mi się robi. Został niecały miesiąc przygotowań... Umrę. Trzeba teraz się wziąć za naprawdę ostry trening, żeby móc dać z siebie wszystko. Jakoś dam radę... Najbardziej jednak nie mogę się doczekać spotkania ze wszystkimi, hihi :)

Poza tym, to ten dzień zakańczam pod postacią szczęśliwości, mimo wszystko. Wcześniej mała "sesja" zdjęciowa, o ile to tak można nazwać, a teraz prawie płakałam ze śmiechu oglądając po raz kolejny autobusowy filmik... ^^
Obecnie mam zbyt wiele myśli na raz w głowie... Muszę sobie to poukładać, bo inaczej się pogubię. Potem znowu będą mi się śniły dziwne sny. Choć na te ostatnie nie narzekam... :)

Dobranoc.

Tuesday, August 10, 2010

"Jesteś moim czerwcowym niebem pod wieczór. Wyobraź sobie, jak muszę chcieć, abyś był teraz obok."

Thursday, August 05, 2010

キャラメル・ソング

Pierwszy dzień w Warszawie był dla mnie nieco straszny, jednak dałam radę. Zdążyłam trochę się "zadomowić", poznać rzeczy te, o których nie wiedziałam. Podoba mi się widok z 12 piętra... Czy mówiłam już, że uwielbiam wieżowce ? :) O tak, z góry widać całe miasto i można sobie wyobrazić odległe kraje wschodu, to, co się tam teraz dzieje, poczuć się troszkę bardziej wolnym... Troszkę bliżej Ciebie :) Nigdy nie chciałam mieszkać w stolicy, ale pewnego dnia, pewnej godziny, nagle uległo to zmianie i teraz muszę powiedzieć, że mi się to nawet podoba. Może jestem jeszcze odrobinę zagubiona, ale wszystko w swoim czasie. Mam siłę, wiarę, mam plany, marzenia, które chcę zrealizować i przez jakieś drobnostki nie mogę się poddać, nie mogę przegrać.
Niestety Jun się wprowadzi dopiero pod koniec miesiąca, hihi ^.^ Ale w porządku, mogę poczekać. We wtorek przez prawie cały dzień chodziłam po wyprzedażach, nie mogłam się zdecydować na coś konkretnego. Za dużo rzeczy, za mało pieniędzy, ot co! Ale kupiłam sobie piękne jeansy, Ryjkowi zrobiłam prezent i kupiłam jej fajną bluzkę, miło się kojarzy ;)
Tymczasem kończę... Potrenowałam dziś i jestem cudownie zmęczona, naprawdę.

ずっと僕の宝物さ.
可笑しいくらい君が好き...


Z Dianą - kochana psinka :)

Nowe spodnie ^.^
Widok nocą z 12 piętra :)

Friday, July 30, 2010

明日の記憶

Właśnie zrobiłam sobie małą przerwę na kawę i spacer od pakowania się... Mam już dość, a nawet nie jestem jeszcze w połowie. Jutro 18-nastka Ryjka, a w niedzielę przeprowadzam się do Warszawy. Zaczyna mnie to trochę przerażać. Przecież będę tam zupełnie sama... Muszę dać sobie jakoś radę. W końcu wierzą we mnie osoby, na których mi zależy. Czy będę tęsknić ? Nie wiem, chyba trochę... Spędziłam tutaj praktycznie całe życie, a teraz się przenoszę w zupełnie inne, obce otoczenie.  Najbardziej będzie mi brakować tej ciszy, spokoju, tych treningów tutaj, moich przyjaciół... Dobrze jednak, że od niektórych będę mogła się całkowicie odciąć. Mogłabym tak wymieniać. Będę przecież przyjeżdżać, ale to nie to samo. W każdym bądź razie czuję, że w maju podjęłam dobrą decyzję, choć była trochę pod wpływem emocji. Nie żałuję. Chcę spełniać swoje marzenia, nawet powoli, bo wiem, że warto i, że wszystko się ułoży... Teraz zaczynam od początku, bez złych wspomnień. Tak, jak tego chcę ja. Z każdym krokiem coraz bliżej Ciebie.

あの日 君と見ていた 夕焼け永遠にしたくて
記憶の中 手を伸ばして 何度も触れようとするけれど...



Tuesday, July 27, 2010

Ostatnio miałam wspaniały sen... Jednak najwspanialsza w nim była chyba ta realność i to, że czułam Twój dotyk. Obudziłam się z myślą i nadzieją, że to, co się przed chwilą wydarzyło, to sama prawda (szczególnie wątek, kiedy Ryjek tańczył z Aibą walca ^^). Jednak jestem pewna, że w końcu wszystko to, o czym marzę się ziści i będę jeszcze, jeszcze bardziej szczęśliwa :)

Obecnie mam wolne do końca tygodnia, fajnie. W sobotę 18-nastka Ryjkowa, hehe. Ciężko mi się nastawić na to, że już w niedzielę mnie tutaj nie będzie. Przeprowadzka coraz bliżej. No nic, będę musiała jakoś dać sobie z tym radę, będzie dobrze... きっと大丈夫 :)

Tuesday, July 20, 2010

武术

Aloha.
W piątek mieliśmy spotkanie w Dębiance z naszą rodzinką wushu. Będę cholernie tęsknić za wszystkimi! Nie... Ja już tęsknię. Kiedy przypominam sobie, jak zaczynaliśmy, jak trudne były początki, te wszystkie ciężkie treningi, te spotkania, rozmowy, to jestem szczęśliwa, że mogłam przeżywać to wszystko z Wami, że miałam możliwość Was poznać. Jednocześnie chcę mi się płakać i śmiać :) Szkoda, że wszystko potoczyło się teraz zupełnie inaczej. Będzie mi brakować nie tylko tych treningów tutaj, ale i tych ludzi, z którymi się tak zżyłam...Niedługo się przenoszę i będę Was mogła widywać może tylko od czasu do czasu, a i cały system treningów tutaj uległ przy okazji dużej zmianie. To wszystko było moją codziennością, moim życiem i nadal tym zostanie. Mam nadzieję, że nadal wszyscy będą ostro trenować, bo już we wrześniu widzimy się na Mistrzostwach w Warszawie... :)

Thursday, July 08, 2010

早上好.

Aloha! 
Przed chwilą się dowiedziałam, że mam do pracy na 12.00, a ja już praktycznie od 6.00 na nogach... Ale to nic, pójdę zaraz sobie kupić kawkę i zjeść jakieś dobre śniadanko :)

We wtorek byłam w Warszawie. Przy końcowej fazie drogi myślałam, że mnie dosłownie zacznie roznosić po tym samochodzie, ale jakoś dałam radę, choć bez małych nerwów się nie obyło. Prawie dwie godziny w korku i spóźniłam się na rozmowę kwalifikacyjną... Ale udało się i dostałam tę pracę! Wiem jednak, że to zasługa tych, którzy cały czas we mnie wierzyli i wierzą... Podczas rozmowy, gdy miałam opisać siebie w trzech słowach oczywiście palnęłam: punktualna! Spóźniłam się około 15 minut, ale punktualna jestem, hehe :) Akurat to były niestety siły wyższe. Z Uczelnią także wszystko załatwiłam. Podpisałam kontrakt, dostałam nawet od nich fajną koszulkę z logiem, hehe. Teraz oficjalnie mogę się już nazwać studentką :) Jednak nie załatwiłam mieszkania... Wolę się nie wypowiadać na jego temat. Było tak jakby mało zadbane... Ale do sierpnia mam jeszcze trochę czasu, więc myślę, że coś znajdę :) 
Tak w ogóle, to jestem zła... Zaczynam lubić Warszawę.

Wczoraj trening, dziś też... Mogłabym tak codziennie! :D
Bai bai!

Koszulka


Monday, July 05, 2010

To be free.

Aloha! :)
Ostatnio nie było czasu na pisanie, więc piszę dopiero dziś. Cały czas, codziennie treningi :) Skręca mnie na samą myśl o ich końcu. Ale po wakacjach znów ruszamy! W każdym bądź razie na wakacjach także nie mam zamiaru się lenić, tylko trenować, oczywiście po pracy. W sobotę zrobiłyśmy sobie z Ryjkiem parę zdjęć Wushu, z których szczerze jestem zadowolona. Dokładnie "to be free...".
Wczoraj zrobiłam pyszny, chiński obiadek. Czyli kurczak w cieście, z ryżem. Ryż przygotowywał oczywiście Ryjek. Tak... Ona uwielbia go czyścić. Było smacznie i orientalnie... Choć brakowało nam Sake, ale już niedługo ;)

Jutro obieramy kierunek Warszawa. Muszę podpisać kontrakt z Uczelnią, skoro już się dostałam na te studia ;) Trzeba jeszcze obejrzeć pokój, no i jedno z ważniejszych, czyli rozmowa w sprawie pracy. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie bardzo w porządku :) Nie... Ja to wiem. Już niedługo przeprowadzka.
A za rok uciekamy jeszcze dalej...

To tyle na razie. Na 12.00 mykam do pracy, a potem spadam na trening :)
Bai bai!





AddThis