Saturday, August 23, 2014

grey

Nie, nie wiem jak GO mogę zaklasyfikować. Nie wiem, w jakiej kategorii mam o NIM mówić, pisać, myśleć. Wmawiam sobie każdego dnia, że jest dobrze tak, jak jest. Ale ONA widzi to wszystko, wie, jakie uczucia mną targają i martwi się... Pewnie słusznie. Ale dam sobie radę. Może potrzeba tylko trochę czasu ? Może musisz dorosnąć ? Tylko czy ja długo będę potrafiła znieść to i nie oczekiwać niczego więcej ? Wzbudzasz we mnie uczucia, o jakich nie miałam wcześniej pojęcia.

"Gdy odjeżdża, czuję ściskanie w piersi, a z moich oczu zaczynają płynąć łzy. Naprawdę nie wiem, dlaczego płaczę. Wszystko mi wyjaśnił. Postawił sprawę jasno. Pragnie mnie, ale prawda jest taka, że potrzebuję czegoś więcej. Chcę, żeby pragnął mnie tak, jak ja jego, a w głębi duszy wiem, że to niemożliwe. Jestem tym wszystkim przytłoczona.
Nawet nie mam pojęcia, jak go zaklasyfikować. Czy jeśli się zgodzę... To będzie moim chłopakiem ? Czy będę go mogła przedstawić znajomym ? Chodzić z nim do barów, kina, na kręgle ? Prawda jest taka, że nie wydaje mi się. Nie pozwoli mi się dotknąć i nie pozwoli mi ze sobą spać. Wiem, że dotąd tego nie miałam, ale chcę mieć w przyszłości. 
Przyszłości, która nijak ma się do jego wyobrażeń."


Monday, August 11, 2014

four

Nie miałam najmniejszego pojęcia, że wszystko może tak się potoczyć. Ale chyba nie żałuję. Chciałabym powiedzieć, że na pewno, ale niczego w życiu nie można być pewnym... Nie wiedziałam też, że moja planeta będzie spełniać życzenia. A jednak... W ciągu kilkunastu minut, gdy zrezygnowana leżałam w łóżku z kolejnym papierosem, nagle i niespodziewanie moja rozpacz zamieniła się w euforię. Cztery. Nie wiem, jak mam to nazwać, ale póki czuję szczęście mimo wszystko, to nie chcę tego stracić.

Friday, August 01, 2014

good morning, august.

No to mamy już sierpień. W mgnieniu oka przeminął mi czerwiec, lipiec... Niedługo powita nas moja ukochana i piękna wczesna jesień. Od niedzieli kolejny tydzień w pracy (tak, ja zaczynam tydzień pracy od niedzieli) z możliwością podjęcia się kolejnej... I chyba tak zrobię. Muszę przestać tak o tym myśleć. Przestać analizować i planować niemożliwe. Najlepszym sposobem na to będzie spędzanie ponad 12h w pracy, następnie powrót do domu, sen i od nowa to samo... Nawet nie znajdę czasu, by to przemknęło mi przez głowę. Szkoda tylko, że to siedzi głęboko w mojej podświadomości i zawsze w jakiś sposób da o sobie przypomnieć... Mimo, że nie chcę zapomnieć, prawdopodobnie będę musiała jakimś cudem zmierzyć się z tą przykrą rzeczywistością i to zrobić... Sprawić, by do mnie dotarło to, w co tak uparcie nie chcę wierzyć.

Dziś napiszę też coś normalnego :) Bez zgadywanek i domysłów. Koło południa przyjeżdża moja mama i wybieramy się na mały shopping. Ale z moją wybrednością i specyficznym gustem, pewnie ciężko będzie mi znaleźć coś dla siebie. Ale przynajmniej dla mamy będę bardzo dobrym doradcą i stylistą :3
Może wieczorem wyskoczę z Iwoną na sushi, a w sobotę będę regenerować siły przed niedzielnym początkiem tygodnia pracy... :)

Dziękuję, cześć!



AddThis