Friday, September 24, 2010

Mistrzostwa Polski Wushu.

Witam po długiej nieobecności :) Niestety nie posiadam internetu, stąd te zaległości... 17-19 września 2010 r. odbyły się Mistrzostwa Polski w sztukach walki Wushu, zdobyliśmy bardzo dużo medali, szczególnie złotych, ja się mogę pochwalić jedynie srebrem w kategorii z wachlarzem, ale i tak jestem z siebie dumna. Będę ćwiczyć jeszcze, jeszcze bardziej i na następnych zawodach nie dacie mi rady ;) Jednak najmilszą rzeczą z tego wszystkiego było dla mnie spotkanie się z ludźmi, z którymi nie widziałam się naprawdę długi okres czasu. W tym momencie dziękuję Renia za wspólną kawkę i wiarę we mnie :) Cudownie było znów zobaczyć te twarze, choć niestety nie wszystkie... Mistrzostwa same w sobie były bardzo wyczerpujące, ale daliśmy radę. Jeszcze żyję, choć w pewnym momencie siadłam i czekałam na śmierć. Na szczęście czyjaś obecność podniosła mnie na duchu... Dziękuję.
9 października w Rzeszowie odbędą się Mistrzostwa Podkarpacia. Bardzo chętnie bym pojechała, ale akurat wtedy rozpoczyna mi się pierwszy dzień studiów, na który tak czekałam :) Żałuję, że nie będzie mnie na tych zawodach, ale wiem, że nasza drużyna sobie bardzo dobrze poradzi. Już teraz życzę Wam powodzenia! W każdym bądź razie na Mistrzostwa Warszawy w marcu pewnie się wybiorę :)
Na dziś tyle. Jak będę mieć dostęp do internetu, to się odezwę. Zdjęcia dodam jak je dostanę.
Trzymajcie się ciepło!
Nawet nie wiedziałam, że praktycznie tuż za moim blokiem są Łazienki Królewskie. Fajnie :) Ostatnio byłam tam na długim spacerze. Porobiłam trochę zdjęć, niestety nie są najlepszej jakości, w tym miejscu dziękuję mojemu telefonikowi ;) Miałam sporo czasu na przemyślenia... Chyba wena mi ponownie wróciła - napisałam 2 wiersze, ale dodam je na stronkę poświęconą moim dziełom, haha. Smutno samej chodzić parkowymi alejami w taką piękną jesień... No cóż, może kiedyś się to zmieni. Mimo, że dobrze mi samej, to wciąż tęsknię za kimś, za jego oczami, w których mogłabym nawet utonąć. Ciągle naiwnie wierzę, że wszystko się ułoży po mojej myśli.
Na koniec parę zdjęć z Łazienek. A TU moje wiersze.
Bai bai.





Ohayou :) Jestem zadowolona, bo mam miejsce do ćwiczeń, a wcześniej niestety nie miałam takiej możliwości. Teraz na upartego mogę nawet pod blokiem trenować, jednak wtedy zbiera się trochę gapiów, dlatego wybrałam park, choć tam też nie jest idealnie :) W sumie z jednej strony fajnie, jak Ci się ludzie przyglądają z zaciekawieniem. Ostatnio jakiś pan nawet myślał, że jestem Chinką - miło mi się zrobiło :) Mam ładne miejsce do ćwiczeń, na brzegu takiego małego jeziorka.
Ostatnio byłam w restauracji na sushi i zielonej herbatce. Tak się tutaj jada! Żartuję ^^ Ale było pysznie. Do tej pory nie wiem, jak zdołałam tyle w siebie wepchnąć. Któregoś dnia po pracy znalazłam kolejną wspaniałą restaurację, tym razem z chińskim jedzeniem. Zamówiłam sobie smażony makaron z owocami morza i do tego sałatkę z łodygą lotosu. Po prostu rewelacja! Uwielbiam azjatycką kuchnię i mogłabym tam jadać cały czas :) Niestety liczy się każdy pieniądz, wiem jednak, że niedługo znów tam zawitam na jakiś obiadek, ale to pewnie dopiero wtedy, jak przyjedzie do mnie w odwiedziny Ryjek :) Na razie nie narzekam. Być może nie umrę z głodu. Na koniec kilka pysznych zdjęć :)
Bai bai!

Pyszne sushi


Pyszne chińskie jedzonko
Cześć wszystkim. Dodaję kilka notek na raz, gdyż nie posiadam na chwilę obecną dostępu do internetu. Są to moje przemyślenia z okresu paru dni, tygodni (?).
Na razie trzymam się dobrze. Cholernie się myliłam myśląc, że nie będę tęsknić... Często lubię być sama, ale nie samotna. Niestety ostatnio czuję się samotna. Mam fajnych znajomych w pracy, nawet ostatnio byliśmy razem na imprezie, którą miło wspominam, jednak to nie to samo. Ciężko nie móc porozmawiać z bliską osobą. Cieszę się, że niedługo do Warszawy przyjedzie Paweł, chyba go zagadam tak, że będzie miał mnie dosyć :) Tęsknię za moimi głupkami, jednak wiem, że wkrótce się zobaczymy. Polubiłam Warszawę. Tu się zawsze coś dzieje, choć często popadam w skrajne depresje. Czasem mam ochotę rzucić się pod tramwaj z nr 17, którym jeżdżę do pracy i mieć problem z głowy. Jednak tego nie zrobię, bo jest jedna myśl, która mimo wszystko trzyma mnie przy życiu, choćby nawet walił się świat... Dlatego nie mogę się poddać. Obiecuję, że dam sobie radę.

Sunday, September 05, 2010

Dziś jestem kompletnie padnięta - a dokładniej to moje biedne stopki :( Zaraz po południu poszliśmy wszyscy na pizzę, a potem na spacer, który trwał do godziny 18:30, a ja o tym nic wcześniej nie wiedząc założyłam obcasy, eeaaahh... Ale dałam radę, pomijając fakt, że po zdjęciu butów miałam zakrwawioną skarpetkę *.* Dużo pozwiedzaliśmy, lepiej poznałam zakątki Warszawy, które jak najbardziej przypadły mi do gustu :) Póki co, jest dobrze, mam nadzieję, że się to nie zmieni. Wstąpiliśmy także do księgarni, nie mogłam się zdecydować na konkretną książkę, bo wszystkie mi odpowiadały. W końcu wybrałam "Kuchnię Japońską" :) Po resztę upatrzonych książek wkrótce wrócę, jak mnie stać będzie ^^ Zrobiłam parę zdjęć, oczywiście dzięki mojemu telefonikowi bardzo dobre jakościowo, ta. Kiedyś będę musiała zainwestować we własny aparat...
Obecnie siedzę sobie pod kołderką, powoli przymierzam się do spania, bo rano trzeba wstać do pracy. Przydałby mi się masaż, mmm - ostatnio mi naprawdę kręgosłup nawala, przez co nie mogę spać w nocy, a dziś dodatkowo będę ubolewać nad stopami :o Zwariuję.
Bai bai.

Labirynt ^^

Fontanna, która w rzeczywistości była o połowę wyższa ;)

Na koniec wieczorny widoczek z 12 piętra :)

Thursday, September 02, 2010

Witam po długiej nieobecności :) Co u mnie ? Jak najbardziej w porządku. Cieszę się, że udało mi się w sobotę spotkać z Pawłem, bo nie widziałam się z nim od czerwca :o Wypiliśmy kawkę, porozmawiali, pośmiali :) Cieszę się, że to akurat on będzie niedługo w Warszawie :) Poza tym, że wprowadził się mi Jun, haha, to warszawskie życie toczy się powoli... Szczególnie wieczorami dopada mnie jakaś nostalgia, melancholia i zaczynam hmm... tęsknić ? Sama nie wiem za czym, pełno we mnie sprzecznych uczuć... Właśnie skończyłam objadać się na noc czekoladą, która trochę poprawiła mi samopoczucie. W pracy fajnie, czas szybko mija, sympatyczna załoga :) Nie ma to jak praca na 22 piętrze w centrum, w dodatku koło okna - mam stamtąd piękne widoczki, których moim wspaniałym telefonikiem nie można tak pięknie uchwycić ^^ Jeszcze tylko jutro i weekend, przynajmniej trochę się wyśpię, bo ostatnio mało sypiam... Dodatkowo pogoda mnie dobija.
Za 2 tygodnie mistrzostwa, a ja nie mam gdzie trenować - jestem zła. Ale jakoś dam ze wszystkim radę. W końcu sama tego chciałam, prawda ?
Na koniec parę zdjęć. Trzymajcie się ciepło. Branoc!

Widoczek z okna z pracy (szara, pochmurna Warszawa:)

No i ja:

AddThis