Sunday, October 17, 2010

どうして ?

Jestem już w Warszawie u siebie. Jakoś dałam radę. Dźwiganie moich wszystkich walizek było lepszym treningiem niż noszenie roweru na plecach ;) Pomińmy jednak fakt, że moje lewe ramię jest obecnie opadnięte i odmawia mi jakiegokolwiek posłuszeństwa... Wyglądam eeee... śmiesznie ^^
A teraz troszkę poważniej. W domu oraz podczas drogi miałam sporo czasu na przemyślenie pewnych spraw, a także obgadanie niektórych z Donią. Powróciłam tutaj z nową, lepszą (mam nadzieję) energią i tym razem będę silniejsza niż poprzednio. Nie będę się tak łatwo poddawać, ulegać emocjom i innym negatywnym rzeczom. To, że tu jestem, uczę się, pracuję, żyję (jeszcze), to robię dla siebie. Po części... Jednak gdybym nie chciała, to już dawno bym zrezygnowała, prawda ? A nie chcę i nie mogę, bo coś sobie obiecałam, przyrzekłam i wierzę, wiem, że mi się to uda. Na to potrzeba tylko trochę czasu... Widocznie jeszcze on nie nadszedł, dlatego będę się starać jeszcze, jeszcze bardziej i już niedługo spotka mnie coś, za czym cholernie tęsknię. Wiem to :)

Bai bai.

No comments:

Post a Comment

AddThis