Tuesday, April 01, 2014

sick!

Obudziłam się dziś z rozrywającym bólem gardła (takim, że ciężko przełknąć nawet wodę), zwiększonym katarem i załzawionymi oczami. Ciało odmówiło mi posłuszeństwa i nie mam siły podnieść się z łóżka. Już wczoraj czułam się trochę źle, ale miałam nadzieję, że przez noc mi przejdzie. Nic bardziej mylnego. To rezultat mojej niedzielnej, nocnej eskapady, kiedy to stwierdziłam, że ubrana w letnie ciuszki mogę wracać z rynku do mieszkania piechotą. Efekt był też taki, że nawet po gorącej kąpieli moje ciało było lodowate. Dostałam za swoje. Akurat teraz, gdy za oknem jest piękna pogoda, leżę w łóżku z szyją owiniętą szalikiem, z kubkiem gorącej kawy i z totalnym brakiem energii życiowej. Najgorzej. Potrzebuję aktywności fizycznej, a tu nie mogę się ruszyć z łóżka... Już zaczynam czuć, że robią mi się odleżyny. Tak, angina najgorzej. Słyszę, jak za oknem śpiewają ptaki i krzyczą dzieci, a ja jestem przykuta do łóżka. Na domiar złego - jestem zupełnie sama. Nie ma w domu nikogo, kto by mi ugotował budyń i choć trochę zajął się moją osobą. Nie ma takiej osoby nawet poza tym domem. Czasami mam wątpliwości co do tego, że wybrałam życie jako singiel. Choć teraz to nawet o kota jest ciężko. W takich chwilach, jak ta, czuję się kompletnie bezradna. Co mi z mojej siły, którą mam na co dzień, skoro właśnie teraz ledwo toczę się do łazienki ? A może znowu jestem w błędzie ? Może jestem znacznie słabsza, niż mi się wydaję ? Czy łzy lecą z powodu mojej choroby fizycznej, czy może dzieje się to na podłożu psychicznym ? Ciężki temat. Dziękuję. Cześć.


No comments:

Post a Comment

AddThis