Thursday, October 16, 2014

no title.

Praca, praca, praca... Nie mam kiedy uaktualnić bloga. Zwykle jak wracam do domu, to jestem albo zbyt zmęczona, albo znajduje inne zajęcie. Właściwie to niewiele uległo zmianie. W piątki zazwyczaj wychodzę potańczyć, no ewentualnie w soboty. Oh. chyba jestem mistrzem w przyciąganiu do siebie nieodpowiednich osób. Jestem wybiórczo antyspołeczna. I właśnie Ci niechciani lgną do mnie jak na pęczki. Jeden za drugim. Cóż... Życie. A ja jestem tak sukowata, że sobie z tego kpię. 

Niedługo opuści mnie moja żonka... Ucieknie w dalekie kraje i jeśli nie uda mi się do niej (a właściwie to do nich) polecieć na wiosnę, to zobaczymy się dopiero za rok na święta. Ciężko mi z tym będzie, ale wiem, że teraz wszystko będzie jej się układać jak najlepiej. 
W ostatni piątek odwiedziłyśmy Kraków. Oprócz tego mamy masę zdjęć i z Krakowa i z naszego Rzeszowa. A także mam kilka fot z moją rzeszowską familią.

Mam wolny wieczór, więc chyba po prostu obejrzę jakiś serial i będę robić nic. Wybrałabym się do kina, ale nie mam ochoty się ruszać z łóżka podczas deszczu. Jutro ostatni dzień pracy i czeka mnie wolny weekend - czyli siłownia i impreza :D

No to ciao.










I krótka myśl na koniec...

"Nie ścigaj człowieka, który postanowił od Ciebie odejść.
Nie proś, żeby został. Nie błagaj o litość.
On pojawił się w Twoim życiu tylko po to, żeby obudzić w Tobie to, co było uśpione.
Muzykę, z której nie zdawałeś sobie sprawy.
Jego misja jest zakończona. Podziękuj mu i pozwól odejść.
On miał tylko poruszyć strunę. Teraz Ty musisz nauczyć się na niej grać."

No comments:

Post a Comment

AddThis